niedziela, 16 września 2012

Wróciłam !!!

No więc jestem w Czechach było nawweeet XD fajnie , nogi mi odpadają ;P Ada nie będzie już pisać za mną bloga bo nie ma czasu ;c mam na nią małego focha no ale cóż ;P Słyszeliście że Louis napisał na TT że Larry nie istnieje ! T_T  Na pocieszenie dodam Imagin ;p 
Dzień twoich 18tych urodzin*
-Mamo, to jak? Dasz mi na ten urodzinowy prezent?- zapytałaś. –Ale…. Jesteś pewna, że tego chcesz? [T.I.] to zostanie do końca życia. –Tak, mamusiu. Myślałam o tym już kilka miesięcy, jestem pewna, odparłaś. –No dobrze, trzymaj.- Mama wręczyła ci pieniądze. Zdziwiona, że jest to wielce zawyżona suma spojrzałaś na nią pytająco. Powiedziała, żebyś kupiła sobie coś ładnego.
Założyłaś bokserkę, na nią nałożyłaś koszulę w niebiesko czarną kratę, białe, popisane przez ciebie w teksty różnych piosenek short’y, fioletowe converse’y i torbę z motywem flagi USA. Zamówiłaś taksówkę i wyszłaś z domu. Zajechałaś pod studio tatuażu, to było twoje marzenie od dawna. Chciałaś wytatuować sobie na wewnętrznej części nadgarstka ptaki w locie.  < 4.bp.blogspot.com/-cTVI3GhKork/T3avRnEn9vI/AAAAAAAACFc/7L2VgEvZqMM/s640/e7_500x640.png > Podchodząc do szyby się chwilę zawahałaś, ale tylko dlatego, że bałaś się bólu. Na innym fotelu siedział chłopak. Rozmawiał i śmiał się razem z tatuażystą. To dodało ci odwagi i weszłaś do środka. Chłopak, którego zauważyłaś przy wejściu miał tatuowany wieszak. Zachciało ci się bardzo śmiać, lecz zdusiłaś w sobie napad śmiechu. Miałaś nadzieję, że nikt nie zauważył. 
Po godzinie tatuowania, dumna z siebie i pełna podziwu dla wykonanej pracy wyszłaś ze studia. Chciałaś zamówić taksówkę, ale były godziny szczytu w Nowym Jorku, więc nie było szans. Na zakupy do centrum handlowego postanowiłaś wybrać się piechotą. Szłaś wraz z tłumem ludzi, gdy z ciemnej uliczki wyłonił się ów chłopak z tatuażem wieszaka. Zastawił ci drogę, po czym wciągnął w uliczkę. Chciałaś krzyczeć, ale zasłonił ci usta i powiedział, że chce tylko porozmawiać. Zgodziłaś się, weszliście w głąb uliczki i właśnie się zorientowałaś, że stoi przed tobą prawdziwy bóg seksu. W dodatku z dobrą stylówą. Jakiś metr dziewięćdziesiąt wzrostu, idealna karnacja, młodzieżowa cera, przez minimalne pryszczyki był jeszcze słodszy. Prościutkie białe ząbki i dołeczki w policzkach. Do tego hipnotyzujące, duże, zielone oczy i bujne brązowe loki. Ubrany był w luźną koszulkę nike, na którą założona była jeansowa kamizelka i jeszcze te jasne, sztruksowe baggy… No po prostu bóg bogów. Oczywiście nie dałaś nic po sobie poznać, a on zaczął pierwszy. -Dlaczego tak bardzo chciało ci się śmiać, jak spojrzałaś na mój tatuaż?- Spytał trochę speszony. Uśmiechnęłaś się tylko i odpowiedziałaś.- No.. Bo wiesz. Jest trochę śmieszny i w ogóle nie rozumiem, co symbolizuje.- Odpowiedziałaś rumieniąc się. –Pff, widzisz, śmieszny? A twój?- spytał udając obrażonego i złapał twoje nadgarstki.- Taki sam miał mój zmarły ojciec. Chciałam mieć taki sam na pamiątkę.- Odparłaś automatycznie smutniejąc.- Oh, przepraszam, nie wiedziałem, nie chciałem.-  Przytulił cię mocno i czule.- Palant.- powiedział pod nosem.- Co?- Spytałaś ukrywając uśmiech.- Nic nic, powiesz mi jak masz na imię?- [T.I], mam osiemnaście lat, a ty?- Ja?- spytał ze zdziwieniem.- No tak, ty.- powtórzyłaś. –Myślałem…- zaczął się mieszać.- Myślałem, że mnie wszyscy znają. Przynajmniej w twoim wieku, starsze kobiety w sumie też mogłyby mnie znać.- Powiedział i łobuzersko się uśmiechnął. –Jestem Harry Styles, z One Direction.- wtedy cię olśniło. Twoja młodsza siostra miała takiego fioła na ich punkcie, że tylko cierpliwie czekałaś, aż zacznie się modlić do tych plakatów. Ty się natomiast nie interesowałaś tymi nowymi gwiazdkami. Słuchałaś rock’a, a gwiazdeczki pop’u absolutnie cię nie obchodziły. –Ach, tak, kojarzę.- powiedziałaś udając obojętność. –Powiem ci szczerze, że jestem bardzo zdumiony, że nie piszczysz na mój widok. Zaimponowałaś mi.- mówiąc to puścił bardzo szybkie oczko.
Po przełażonych wszędzie, przegadanych kilku godzinach, oraz uciekaniu przed napalonymi fankami zrozumiałaś, że nadajecie na tych samych falach. Po 22 Styles odwiózł cię do domu, chciał się żegnać, ale ty zaprosiłaś go do domu. Widać było, że się ucieszył. Mama już na ciebie czekała i gdy weszłaś od razu chciała rzucić coś w stylu „No, pokaż to ‘cudo’”, ale powiedziała tylko. –O, witam, nazywam się [I.T.M], miło mi cię poznać.- Harry bardzo szarmancko się zachował całując twoją mamę w rękę  na powitanie. –Jak osiemnastka?- Zapytała mama uśmiechając się dość ciekawym uśmiechem nie do określenia. W tym momencie do pokoju weszła twoja siostra. Podskoczyła, wrzasnęła i zemdlała. Harry się przestraszył, ale ty pokazałaś mu jej pokój. Tylko się głośno zaśmiał. Gdy „młoda” się obudziła zaczęła szybko nawijać, a ty powiedziałaś, żeby się w końcu zamknęła. Od stóp do głowy popisana w autografach przystała na twoje stwierdzenie. Wstałaś i już chcieliście iść do siebie, ale Styles zatrzymał się na chwilę i podszedł do twojej siostry. Wręczył jej dwa bilety V.I.P na ich koncert, po czym ona znów zemdlała. Twoja mama powiedziała, żebyście już szli, ona się nią zajmie. Gdy zamknęłaś drzwi do twojego pokoju Harold przycisnął cię do ściany i spytał, dlaczego nie powiedziałaś mu, że masz dziś osiemnaste urodziny. Nie dał ci odpowiedzieć, tylko cię pocałował po raz pierwszy. Pocałunek był tak namiętny, że nie można było się oprzeć. Po strasznie długim całusie przesiedzieliście i przegadaliście gdzieś do czwartej nad ranem. 
Obudziła cię mama i powiedziała, że ktoś na ciebie czeka. Po dwudziestu minutach wyszłaś już ubrana, trzeba przyznać, że dość seksownie, na dwór. Styles tylko uniósł prawą brew i się uśmiechnął twoim ulubionym, łobuziarskim uśmiechem. Powiedział, żebyś „wskakiwała”, a gdy spytałaś dokąd jedziecie odpowiedział tylko „Spóźniona niespodzianka na osiemnaste urodziny”. 


Wiem nie za fajny ale szkoła tera jest a wakacji nie ma ! ;c






3 komentarze: