środa, 19 września 2012

Imagin Zayn :D

Zayna znałaś… Szczerze odkąd pamiętasz. Któregoś dnia między wami coś zaiskrzyło. Byliście razem już, a w sumie dopiero 11 miesięcy, ale tak mocno go kochałaś, byłaś od niego uzależniona… Pewnego dnia przyszedł pod twój dom, było koło 19, więc założyłaś sweterek i wyszłaś. Był ubrany bardzo dziwnie. Niby po swojemu, ale jakoś elegancko. Był cały na czarno, miał tylko białe trampki. Jego oczy były bardzo czerwone i podkrążone, zupełnie, jak ty, po płaczu, kiedy zdradził cię pierwszy chłopak. Zayn odchrząknął, wziął głęboki wdech, po czym zaczął. „[T. I.], muszę wyjechać. Wyjechać na zawsze.” Byłaś strasznie zaskoczona, zaczęłaś zadawać masę pytań, okej, ale co z rodzicami, waszymi przyjaciółmi, szkołą… Wtedy on na ciebie spojrzał. Na jego twarzy malował się grymas bólu. I dotarło do ciebie. Powiedział „muszę”, nie „musimy”. Przycisnął cię do siebie mocno, zupełnie, jakbyście mieli się jutro zobaczyć. Ale nie, nie mieliście. Chłopak wypuścił cię z objęć. Chciałaś go gonić, ale strasznie szybko wsiadł na swój motor i odjechał. Zostawił cię, dopiero teraz tak naprawdę to do ciebie dotarło. Mijały dni, tygodnie, miesiące. Złamał ci serce, i to bardzo, mimo to wciąż go kochałaś. Chodziłaś jak zombie, nie było w tobie życia. Rodzice chcieli wysłać cię do jakiegoś psychologa, to nie było normalne zachowanie. Nie wychodziłaś ze znajomymi, nawet z pokoju po powrocie ze szkoły. Oczywiście, odrabiałaś lekcje, sprzątałaś, nie broiłaś, niczego nie można ci było zarzucić.
Mówili, że czas leczy rany. Tak myślałaś, ale grubo się pomyliłaś. Z każdym dniem dłużej bez Niego, było ci coraz gorzej. I gorzej i gorzej i gorzej.
Rodzice mieli jechać na tydzień do ciotki do Teksasu. Kategorycznie zabronili ci zostawać samej, ale po prawie miesiącu ‘buntu’ postawiłaś na swoim. Miałaś zostać na tydzień w domu, sama. Bez szkoły, bez nikogo, kto by ci przeszkadzał.- Wspaniała okazja-. Powiedziałaś po cichu, prawie niesłyszalnie.
***
Dzień wyjazdu rodziców, wciąż nie byli do końca przekonani, ale przez ostatni tydzień przyklejałaś do twarzy sztuczny uśmiech, co ułatwiało zadanie. Pojechali. Nie chciałaś już dłużej czekać. Nie chciałaś czuć tego bólu, już nie mogłaś…. Poszłaś do domu. Z pudełka pod łóżkiem wyjęłaś tabletki nasenne, które kiedyś ktoś w szkole ci sprzedał. Poszłaś do salonu, z barku wyjęłaś najzwyklejszą, czystą wódkę. Miała najwięcej procentów, toteż największe były szanse na powodzenie ‘misji’. Zaczęłaś czytać ulotkę, literki były małe, więc się wkurzyłaś i ją wyrzuciłaś. Do ust wzięłaś 13 tabletek i zapiłaś kubkiem wódki. Zakręciło ci się w głowie, chciałaś już czekać tylko na koniec. Nagle ktoś zadzwonił do bramy. Poszłaś do kamer i zobaczyłaś, że przyszedł listonosz. Zawahałaś się, ale poszłaś otworzyć. Dostałaś paczkę i trochę chwiejnym krokiem wróciłaś do łóżka przed laptop. Otworzyłaś, od razu poznałaś, czyje to pismo. Myśl o nim wywoływała u ciebie psychiczny ból. Zajrzałaś do środka, była tam jego arafatka oraz list. Zaczęłaś czytać.
„Kochanie
Przepraszam, że cię tak potraktowałem. [I. T. BFF.] powiedziała mi, przez co przechodzisz. Z mojego powodu. Nie chciałem tego, ale nie miałem wyjścia. Proszę, nie pal od razu tego listu. Chcę tylko, byś przeczytała, co mam ci do powiedzenia.
Wyjechałem, ponieważ groziło ci niebezpieczeństwo. Jest ktoś, kto na mnie „poluje”. Jak byłem gówniarzem przeskrobałem coś, jednak ta osoba nie zna się na żartach, ponad to, okazało się, że jest psychicznie chora. Nie pójdę z tym na policję, bo nie mam dowodów. W miasteczku jesteś ty, nie chciałem, by wiedział, że coś cię ze mną łączy. Dopóki się z nim nie rozprawimy, nie wrócę, czyt. już niedługo. Nie miałem pojęcia, że tak to przyjmiesz, ani że nie będziesz próbowała mnie zatrzymać, ale w sumie wyszło to na moją korzyść. Radzisz sobie, wciąż żyjesz. Mi jest bardzo ciężko, ale żyję, dla ciebie. Nie mam pojęcia, czy wybaczysz mi kiedyś krzywdę, jaką ci wyrządziłem, spróbuję. [T.I.] jeszcze raz naprawdę bardzo przepraszam. Kocham Cię całym sercem i do szaleństwa, nie potrafię bez ciebie żyć. Już niedługo będę w miasteczku, mam nadzieję, że zechcesz się spotkać.
Kocham cię. Kocham, kocham, kocham. Zayn”
Do oczu napłynęły ci łzy. Nie wiedziałaś, co robić. Zranisz go o stokroć bardziej, niż on ciebie. Pobiegłaś do łazienki. Próbowałaś wymiotować, robiłaś wszystko, żeby tylko ci się udało. Niestety twoje próby okazały się bezskuteczne. Zrobiło ci się słabo, wstałaś od sedesu, poszłaś i położyłaś się na łóżku. Twoje serce w tym momencie przestało bić.
W takim stanie znaleźli cię rodzice. Bladą, zimną, zesztywniałą. Znaleźli też list, który leżał obok ciebie. Gdy chłopak cię zostawił przyrzekli sobie, że nigdy mu nie wybaczą, ale po tym liście… Najpierw go znienawidzili, ale uznali, że postąpił dobrze. Wszystko to widziałaś i słyszałaś już z góry. Widziałaś, co stało się z Zayn’em, gdy o twojej śmierci powiadomili go rodzice. Najpierw nie mógł w to uwierzyć, potem się rozpłakał i upadł na ziemię. Leżał i wylewał z siebie łzy już kilkanaście godzin. Nie jadł, nie pił, nie spał. Zadręczał się, wiedział, że to przez niego. Ale w tym momencie, kiedy tak na niego patrzyłaś nie myślałaś w ten sposób, wiedziałaś, że zabiłaś się w imię miłości. Ale widok bólu, jaki mu przysporzyłaś, był nie do zniesienia. On w końcu zasnął na tej podłodze po ponad pięćdziesięciu godzinach. Przyszłaś do niego we śnie i przeprosiłaś go za to, co zrobiłaś. Powiedziałaś, żeby znalazł sobie kobietę. I pokochał ją tak samo jak ciebie. Ciebie już nie będzie, ale chcesz, żeby on znalazł sobie kogoś, na kim będzie mu zależeć. Nie odwrócisz tego, co się stało, ale chcesz, żeby mimo wszystko był szczęśliwy. Dzień później po tym, jak mu się objawiłaś odbył się twój pogrzeb. Widziałaś wszystko, rodziców, znajomych, rodzinę i JEGO. Był zapłakany jeszcze gorzej, niż twoja matka. Po pochowaniu cię został sam nad twoim grobem. Siedział tam, mówił, żebyś stamtąd wyszła, płakał, ale dotarło do niego w końcu, że ty już nie wrócisz… Zasnął leżąc na zimnym marmurze twojego pomnika.
***
 Dwa lata później, on wciąż przychodził do ciebie codziennie. Codziennie z kwiatami i codziennie płakał.
Zobaczyłaś, co chce zrobić, że nie może już wytrzymać. Że chce do ciebie dołączyć. Nie mogłaś na to pozwolić, musiałaś coś zrobić. Zesłałaś mu jakąś dziewczynę, on o dziwo się zakochał, a ona odwiodła go od próby. Cieszyłaś się, że jest szczęśliwy, ale on wciąż nie przestał do ciebie przychodzić każdego dnia. Nawet po ich wspólnym ślubie, przychodził do ciebie z małym dzieckiem, siedział nad grobem i tłumaczył małemu blond chłopcu, jak wiele znaczy dla niego ta dziewczyna, która jest tam pochowana. Żałowałaś, że to nie jest wasz mały blondynek, ale cieszyłaś się, że twój Zayn jest szczęśliwy. Wiedziałaś też, że on wciąż tak bardzo za tobą tęskni, dlatego co wieczór nawiedzałaś go w jego krainie snu, a on opowiadał ci co stało się danego dnia. 





3 komentarze: