piątek, 5 kwietnia 2013

Imagin Liam

BARDZO WAS PRZEPRASZAM ŻE MNIE TAK DŁUGO NIE BYŁO :CC NAD ROBIĘ ! I WASZE ZAMÓWIENIA NIEDŁUGO SPRÓBUJE NAPISAĆ ! <3 
DAWNO NIE BYŁO LIASIA :D :

Żeby uczcić z chłopakami rozpoczęcie nowej trasy koncertowej, poszedłem z nimi do klubu. Nie chciałem zbytnio tam iść, no bo w końcu, nie piję i nie lubię ogólnie spędzać czasu w takich miejscach. Jedynym faktem, który mnie przekonał do wypadu, było to, że przyjaciołom się nie odmawia. Był chłodny, piątkowy wieczór. Dokładnie przed godziną podjęliśmy decyzję o rozpoczęciu trasy. Tego właśnie nam brakowało. Podróżowanie po różnych, obcych krajach. Spotkania z fanami z całego świata. Podpisywanie płyt, robienie zdjęć. To właśnie jest mój żywioł. Szedłem sobie tak chodnikiem, z rękami w kieszeni, rozmyślając, co by było gdybym nie dostał się do X-Factor i nigdy nie spotkał chłopaków. Pewnie prowadził bym nudne życie zwykłego nastolatka, który chodzi do szkoły, kocha się w jakiejś dziewczynie i ma zwykle problemy. A teraz ? Teraz mogę mieć praktycznie każdą. Niby fajnie, tylko, gdyby nie leciały na moje pieniądze, byłoby jeszcze lepiej. 
- Liam ! Liam ! Weź się ogarnij w końcu ! Idziemy się zabawić, a Ty cały czas idziesz i nic nie gadasz. Co z Tobą, stary ? - Moje myśli przerwał mi Niall. On zawsze wszystko potrafi zepsuć. 
- Coo, już myśleć nie można ? 
- No można, tylko dlaczego akurat teraz ? - Odparł Zayn, przeczesując swoją grzywkę. 
- Ah.. nie ważne. - Westchnąłem i podążyłem za nimi. 
Kiedy byliśmy już przy samym klubie, na naszej drodze stanęła grupka dziewczyn. No, nie powiem.. Całkiem ładnych dziewczyn. Niall i Harry od razu udali się na podryw, jednak jakoś mnie do tego nie ciągnęło. Miałem ochotę wrócić do domu, włączyć telewizor i pobyć chociaż chwilę sam. Wiem, że jestem strasznie zamknięty w sobie, ale co zrobić. Liam Payne to Liam Payne, jestem sobą i wygląda na to, że nigdy się nie zmienię. Nie lubię podrywać pierwszych, lepszych lasek, tylko poczekać na ta jedyną, która będzie podobna do mnie. Taka sama cicha, spokojna, która lubi po prostu pogadać. Wkroczyłem do lokalu i zająłem wyznaczone przez kumpli miejsce. Było ciemno, głośno i jakoś nieswojo. Ledwo co po godzinie 20, a większość imprezowiczów nie utrzymywała się na własnych nogach. Od razu zamówili po drinku, jednak ja, jako, że nie mogłem, dostałem tylko szklankę soku pomarańczowego. Po jakiś dwóch godzinach, Niall i Louis byli zalani do granic możliwości, Zayn i Harry wywijali z jakimiś dziewczynami na parkiecie, a ja, jak ten debil siedziałem na tym samym miejscu co wcześniej. Podziwiałem tylko bawiących się wokół mnie ludzi i popijałem sok. 
- Liaaaam ! No dawaj ! Chodź i nie zamulaj tu tak ! - Podszedł Louis, który ledwo co trzymał się na nogach. 
- Yy, Lou, może Ty już lepiej pójdziesz do domu ? 
- Dobra, jak nie, to nie. - Powiedział i odszedł. Kompletnie nie zrozumiałem sensu tego zdania, ale nie mogłem się dziwić. Przecież był na maksa pijany. W moim przypadku każdy ma prawo pomyśleć, że jestem sztywny. No bo, jakby nie było od bitych dwóch godzin siedziałem w miejscu. Postanowiłem dlatego, olać wszystko i zamówić w końcu jakiegoś drinka. Kiedy już podszedłem do baru, zauważyłem dziewczynę. Siedziała z głową podpartą na dłoni, a wyraźnie było widać, że wypiła dość sporą ilość alkoholu. Była cała blada. Zmartwiłem się i dlatego udałem się w jej stronę, żeby spytać, jak się czuje. Usiadłem obok niej i zacząłem się przyglądać. Nie kontaktowała zbytnio, dlatego nie martwiłem się, że zarzuci jakimś dziwnym tekstem. Po, około 5 minutach odwróciła wzrok w moją stronę. 
- Yy.. Co Ty robisz ? - Powiedziała, jąkając się przy tym. 
- Nic Ci nie jest ? Wszystko w porządku ? - Odpowiedziałem pytaniem na pytanie.
- Źle się czuję. A wogóle.. To weź mnie zostaw ! Kim Ty jesteś ?! Nawet Cię nie znam, a Ty przychodzisz i ot tak pytasz się co mi jest !? - Trochę zraniły mnie jej słowa, ale nie mogłem jej o to obwinić. Nie potrafiłem. Przecież była pijana. Postanowiłem chwycić ją za rękę i zawieźć do domu. Może i to trochę głupie, ale po prostu czułem, że tak trzeba zrobić. Pomyślałem jeszcze chwilę nad tym, co planowałem zrobić, aż w końcu to zrobiłem. Najgłupsza rzecz na świecie. No, ale ta dziewczyna mnie tak.. Hmm..? Zauroczyła. Była prześliczna. 
- Zostaw mnie ! Puść ! - Wyrywała się, ale rodzice mnie uczyli, że takie osoby nie wiedzą co mówią. Dopiero kiedy kopnęła mnie w nogę, zrozumiałem, że trzeba zastosować inną metodę. Wziąłem ją na ręce i tak jakoś nagle ucichła. 
- Oo.. I widzisz ? Było tak od razu.. - Szepnęła, po czym wtuliła się w moje ramię. Było to dziwne, a zarazem słodkie.
Kiedy doszliśmy do mojego auta, usadziłem ją na przednim siedzeniu, a sam zasiadłem za kierownicą. 
- Gdzie jedziemy ? Do domu ? - Powiedziała lekko przymróżając te swoje głębokie, niebieskie oczy. 
- No pewnie. Tyle, że nie do Twojego. 
- Jak to ? To do czyjego ? 
- No do mojego. A skoro już będziesz u mnie, to może powiesz jak Ci na imię ?
- [T.I]
- Ładnie. - Uśmiechnąłem się. - Ja jestem Liam. - [T.I] odwzajemniła moją mimikę. Niby była zalana, a jednak dało się z nią normalnie porozmawiać. Przez większość część drogi, dziwnie mi się przyglądała. Zupełnie, jakby mnie kojarzyła, ale nie potrafiła sobie przypomnieć skąd. W sumie to nie dziwię się jej. Nie każdy lubi słuchać czegoś takiego, jak One Direction i nie obwiniam jej za to. Przez całą drogę od klubu do mojego domu, uważnie jej się przyglądałem. Była nadzwyczajnie piękna. Jasnobrązowe, kręcone włosy, upięte w niedbałego koka, lekki, prawie niewidoczny makijaż oraz niebieska sukienka przed kolana. Jej twarz miała delikatne rysy. Przez to wyglądała na spokojną i - tak samo, jak ja - nie lubiącą imprez.
Gdy dojechaliśmy na miejsce, wysiadłem z auta, by otworzyć dziewczynie drzwi. Przez okienko od jej strony już zauważyłem, że zasnęła. Musiała być naprawdę zmęczona. Ale po takiej ilości alkoholu, z pewnością też bym odpłynął. Tak słodko spała.. Miała lekko rozchylone wargi, przymknięte oczy, ale wyglądała, jakby nadal była czujna. "Dziewczyna moich marzeń" - pomyślałem. Postanowiłem wziąć ją na ręce, bo nie chciałem jej budzić, z zapewne pięknego snu, bo tak słodko się uśmiechała. 
Kiedy w końcu doszedłem do pokoju, położyłem ją w swoim łóżku i nakryłem, mięciutką kołdrą.
---------- 
Następnego dnia, kiedy robiłem w kuchni kanapki, zeszła Ona. Dziewczyna, w której się zakochałem, mimo, że znaliśmy się nie cały dzień. Miała roztrzepane włosy, lekko rozmyty tusz do rzęs, ale nadal była piękna. Koszulka Harry'ego, z napisem "Hipsta Please", dodała jej jeszcze więcej uroku. Miałem ochotę podejść do niej i czule pocałować, jednak powstrzymałem, się, no bo co by sobie pomyślała ? Podeszła jeszcze bliżej i głośno ziewnęła.
- Dzień dobry. - Rzuciłem w jej kierunku, a następnie posłałem opiekuńczy uśmiech. 
- Noo cześć. - Także się uśmiechnęła, tyle, że o wiele ładniej. Niby taki zwykły uśmiech, a potrafi wywołać w moim brzuchu stado motyli. 
- Może chcesz śniadanie ? - Zapytałem z wielką troską w głosie, ale ona dawała wrażenie, jakbym był dla niej nikim. Kompletnym zerem. Przeszła tylko, spojrzała obojętnie i rzuciła zwykłym: "noo..". Poczułem się urażony. Ja się starałem, a ona to po prostu olewała. Bolało. No ale nic nie mogłem zrobić. Nie każdej się muszę podobać. Pokazałem jej miejsce przy stole, a chwilę potem położyłem talerz, z dwoma kanapkami. 
- Jak będziesz chciała, to dam więcej. - Powiedziałem, po czym odszedłem do salonu i włączyłem telewizor.
- No dobrze. - W tamtym momencie jej głos stał się bardziej słyszalny i mniej obojętny. Może jednak nie byłem w jej oczach aż taki zły. - A tak wogóle, Liam.. Przepraszam, że jestem dzisiaj jakaś taka dziwna. Ale boli mnie głowa. No wiesz.. Po wczorajszym. Dziękuję, że tyle dla mnie robisz. - dodała, a potem się uśmiechnęła. Kiedy zjadła, podeszła do mnie i mocno uścisnęła. Czułem, jak miękną mi kolana. Tą piękną chwilę przerwał Louis, który zbiegł na dół, chwycił pilota i przełączył na kanał, na którym leciało LWWY. Trafiło na moją solówkę. [T.I] wydawała się być nieco zdziwiona. Spoglądała raz to na telewizor, to na mnie. 
- Ale.. Ale.. Przecież to Ty ! - Wykrzyknęła. 
- Noo ja. 
- Już wiem skąd Cię kojarzyłam ! - powiedziała z radością i ponownie przytuliła. Tak, to było miłe. Nie to, że mnie rozpoznała, ale, że przytuliła. Była taka leciutka i delikatna. Nic, tylko się zakochać. 

*dwa miesiące później*


- Liam ! Możesz tu do mnie przyjść ? - Zawołała z drugiego końca mieszkania. 
- No pewnie. Dla Ciebie wszystko. - Odparłem ze spokojem, chociaż byłem strasznie zdenerwowany. Mimo, że byliśmy ze sobą niecały miesiąc to nie zbyt dobrze się między nami układało. Miałem nadzieję, że zrozumie to, że często będę musiał wyjeżdżać w trasy, tak jak było to i tym razem. Mogłem spędzić z nią ostatnie dwa tygodnie, ale nie miałem pewności, czy w tamtym momencie nie chciała zakończyć naszego związku. Kochałem ją, chociaż żadne z nas tak dobrze się nie znało. Nie wiedziałem, czy jest ze mną ze względu na sławę i pieniądze, czy dlatego, że naprawdę mnie kocha. Wiem tylko, że zawróciła w mojej głowie, kiedy tylko ją ujrzałem, a moje życie zmieniło się o 180 stopni. Kiedy wreszcie stanąłem przed drzwiami jej, naszej sypialni, wziąłem głęboki oddech i wszedłem do środka. Siedziała na łóżku, odwrócona tyłem do mnie. Podszedłem bezszelestnie bliżej, usiadłem obok i chwyciłem lekko za ramię. Nie odzywałem się. Wyglądała na przygnębioną. Płakała. Zmartwiłem się, bo zawsze była taka radosna i żywa. A teraz.. ? Teraz wogóle nie szło jej zauważyć w domu. Siedziała tylko w pokoju. Nawet chłopaki zaczęli się o nią martwić. Ciągle wypytywali co się dzieje, a kiedy mówiłem, że sam nie wiem, to zaczęli mnie wyzywać od nie wiadomo czego, że nie potrafię się porządnie zaopiekować osobą, którą kocham. Racja. Kochałem ją, nadal kocham, ale nie potrafię nic poradzić na to, co się dzieje. Gdyby tylko chciała mi powiedzieć, z pewnością bym coś zaradził. Od jakiś 5 minut siedziałem przy niej, czekając aż się otworzy. W końcu zrobiła to. Rozpłakała się i wtuliła we mnie. Objałem ją tak mocno jak tylko umiałem. Tak by poczuła, że przy niej jestem i wspieram.

Jeszcze raz strasznie przepraszam i proszę Was o komentarze :D 

4 komentarze: